#1
Po prostu mnie kochaj
Szłam
uliczkami Londynu, nie rozglądałam się wokół, szłam prosto przed siebie. Co
chwilę wpadałam na ludzi, ale nie przejmowałam się tym, nawet ich obelgami
skierowanymi do mnie. Cały czas byłam zamyślona nad tym co przed chwilą
powiedziałam. Jedna chwila słabości a tyle konsekwencji. Jedna chwila
uniesienia z Draco… Tak z Dracao… Za pewne Ron mi nie wybaczy, ale ja nawet nie
jestem pewna czy chcę, żeby mi wybaczył.
Ta chwila,
gdy Malfoy trzymał mnie w ramionach. Dalej nie mogę przestać czuć jego silnych
ramion na sobie, jego oczy wpatrzonych we mnie, jakbym była dla niego czymś
więcej, nie tylko przygodą na jedną noc. To nie było w jego stylu.
Przyjaźniliśmy się od zakończenia Hogwartu, ale nie spodziewałam się, że z
naszej przyjaźni wyjdzie coś więcej. Lubiłam z nim rozmawiać zawsze kierował w
moją stronę jakąś obelgę, ale już nie takie, jak te kiedyś, te były żeby mnie
roześmiać, były takie ,,przyjacielskie’’ nie obrażały mnie.
Wyciągnęłam
z kieszeni telefon i kolejny raz próbowałam dodzwonić się do Rona, ale nic. Nie
odbierał moich połączeń od kilku godzin….
Wczoraj
zorganizowaliśmy z Ronem przyjęcie dla przyjaciół w naszym mieszkaniu,
zaprosiliśmy Harry’ego, Ginny i Malfoy’a. Gawędziliśmy trochę, śmialiśmy się i
piliśmy. Ginny wypiła trochę za dużo, z resztą jak my wszyscy, jedynie Harry
nic nie pił, który około pierwszej w nocy wyszedł z Ginny stwierdzając, że dla
jego dziewczyny to już wystarczająco. Ron, poszedł wyprowadzić jeszcze przed
snem Puszka- naszego psa. Gdy tylko drzwi się za nim zatrzasnęły Draco poprosił
mnie do tańca. Zgodziłam się i lekko do siebie przytuleni chwialiśmy się na
,,parkiecie’’. Potem z głośników radia poleciała wolna ballada. Draco cały czas
wpatrywał się w moje oczy ja w jego. Czułam, jak dreszcze przechodzą stopniowo
po moim ciele. Chwilę później Malfoy bez ostrzeżenia ,,zaatakował’’ moje usta.
Przez moment byłam przerażona jego czynem, ale szybko pogłębiłam pocałunek.
Rozchyliłam usta zapraszając go do siebie. Nie był to delikatny pocałunek, ale
pełen pasji, narwany i z pewnością nie delikatny. Lekko pijani próbowaliśmy
usiąść na sofie, ale nie udało się i z impetem runęliśmy na dywan. Położyłam
się na plecach. Draco oderwał się na chwilę ode mnie. Spoglądał mi w oczy przez
chwilę. Widziałam, że chce mi dać chwilę namysłu, gdyby chciała się wycofać.
Nie wiem czy to wina alkoholu czy mojej głupoty… Złapałam go za włosy i
przyciągnęłam do siebie mocno, by znów smakować jego ust na nowo… i na nowo.
Blondyn podpierał się na jednej ręce, żeby mnie nie przygnieść a drugą powoli
rozpinał moją koszulę. Wiedziałam do czego zmierzał i nie przeszkodziłam mu… Ba
nawet mu pomogłam poodpinać guziki. Podniosłam się na chwilę, by zrzucić górne
odzienie. Zostałam w samym czarny staniku. Nie pozostałam dłużna mojemu
,,kochankowi’’ i chwilę później odsunęliśmy się od siebie by mógł zdjąć
koszulkę polo. Zagapiłam się na jego klatkę piersiową a raczej na jego mięśnie.
Nie czekając dłużej przysunął się do mnie i zaczął pocałunkami od ust zjeżdżać
w dół. Znów znalazłam się na podłodze leżąc. Hormony buzowały we mnie. Draco
odpiął guzik moich dżinsów i zaczął je zsuwać z moich nóg. Znów popatrzył na
mnie kiwnęłam potakująco. Zabrał się
więc od zdjęcia mi stanika. Zaczął całować moje piersi na przemian je ugniatając.
We mnie się gotowało. Nie mogłam czekać już dłużej. Nakazałam mu się spieszyć.
Zdjął pospiesznie swoje dolne ubranie a ja zdjęłam swoje i po chwili czułam go
w sobie. Draco szeptał mi do ucha czuła słówka a ja jęczałam zadowalając się
aktualną chwilą. Znowu zaatakował moje usta, i piersi pogłębiając moje odczucia
i tym samym doprowadzając mnie na szczyty wytrzymałości.
Nagle drzwi
się otworzyły… Do pokoju wparował Ron odciągając Malfoya ode mnie. Zaczął
krzyczeć obelgi w stronę jego i moją. Przywalił nawet Draco, ale ten nie był mu
długo winny….
Łzy znowu
spływały po moich policzkach. Poczułam, jak telefon wibruje w tylnej kieszeni.
Spojrzałam na ekran. Dzwonił Draco. Wcisnęłam czerwoną słuchawkę. Chwilę
później przyszedł sms.
~Martwię się
o ciebie. Musimy porozmawiać. D.
Rozmowa?
Pewnie w tej sytuacji to najlepsze rozwiązanie, ale ja na razie nie mam na nią
ochoty. Może, jak przemyślę wszystko wyda mi się łatwiejsze? Bo na razie, jakoś
tego nie czuję. Weszłam do mojego ulubionego miejsca, gdzie zawsze panowała
cisza i spokój- biblioteka. Wzięłam z półki pierwszą lepszą książkę i usiadłam
w najdalszym kącie. Tak naprawdę nie miałam oczywiście zamiaru czytać.
Skupiłam się
na odczytywaniu sygnałów, jakie daje mi serce, ale nie umiałam ich odczytać…
Ron, kochany przyjaciel, przyjemnie się z nim rozmawia, spędza leniwe
niedziele, ale może tylko przyjaciel? Odkąd sięgam pamięcią Draco, wywoływał u
mnie drżenie kolan i wypieki na twarzy, gdy dłużej na mnie patrzył, ale to
Draco. Mężczyzna, który przez całe życie zaliczył około 100 kobiet i był
śmierciożercą… Nie nadaje się na faceta życia, nie to co Ron, ale Ron… Dlaczego
to takie trudne! Najlepiej chyba zrobię, jeżeli porozmawiam poważnie z Ronem i…
I coś z tego wyjdzie.
Chwilę
później znowu czułam wibrację. Znowu dzwonił Draco.
-Hermiona!
Na Dumbledora co się z tobą dzieje, wiem, że po tym co się wydarzyło pewnie nie
chcesz mnie widzieć, ale… Jesteś tam w ogóle?- spytał
-Tak jestem.
Draco to nie tylko twoja wina, moja też. Nie wiem na razie co o tym sądzę, nie
powinno się to wydarzyć! Mam nadzieję, że Ron mi wybaczy, bo inaczej…
-Rozumiem…-
westchnął przerywając mi- Jeżeli tylko chcesz to wstawię się za ciebie do Rona
-Nie Draco!
Lepiej nic nie rób, bo tylko to popsujesz. To co się stało… Stało się, ale
zapomnijmy o tym… zakończyłam nie czekając na jego reakcję
Zdecydowanym
krokiem udałam się do mojego i Rona mieszkania. Otworzyłam drzwi kluczem i
zastałam rudzielca siedzącego opijającego się pozostałościami alkoholowymi z
wieczora zeszłego dnia.
-Ron…-
zaczęłam cicho
-Wróciłaś!
Wiedziałem, że do mnie wrócisz- bełkotał
Podszedł do
mnie nagle, gdy ściągałam płaszcz.
-Co ty
robisz?- zdziwiłam się, gdy zamachnął się nade mną dłonią
Pierwszy raz
uniknęłam spotkania jego ręki z moją twarzą, ale drugi już nie. Złapałam się
nagle za mój prawy policzek, który niesamowicie zaczął piec.
-Ty głupia
suko! Nie można cię zostawić nawet na 5 minut, bo od razu pieprzysz się z byle
kim!- zachwiał się i pchnął mnie
Upadłam na
szklany stół, który pod naciskiem złamał się i moje całe ubranie było w małych
odłamkach szkła. Wystraszyłam się. Zaczęłam płakać. Bałam się, jak nigdy. To
nie był Ron, to był jakiś furiat.
-Ron proszę
cię! Uspokój się- mówiłam przerażona
Próbowałam
się podnieść, chłopak patrzał na mnie gniewnie. Wstałam czując ogromny ból w
lewej ręce. Chyba złamana- pomyślałam.
-Ty dziwko!-
zaczął znowu na mnie krzyczeć
Spanikowana
odsunęłam się w najdalszy kąt salonu. Ron nadal się awanturował zrzucając
wszystkie nasze wspólne zdjęcia z komody. Z każdym jego krokiem przesuwałam się
coraz bliżej łazienki.
-Ron
przepraszam! To…- nie umiałam znaleźć wytłumaczenia
-Ty kurwo!-
cały czas mnie wyzywał a łzy nie przestawały wypływać mi z oczu
Poczułam, że
znalazłam się w miejscu bez wyjścia. Awanturnik okrążył mnie.
-I co
teraz?- podszedł do mnie mocno, z całych sił chwycił mnie za ramię
Pisnęłam z
bólu. Próbowałam się wyrwać, ale to tylko podwajało ból uścisku. Przymierzając
się do ucieczki poczułam pięść uderzającą mój policzek. Z bólu osunęłam się na
podłogę. Zaczęłam jeszcze bardziej szlochać. Wygląda na to, że to jest moja
kara za zdradę…
-Ty... Ty
dziw…ko- bełkotał
Podniosłam
się i na czworakach z bolącą ręką starałam się, jak najszybciej uciec, do
innego pokoju. Nie miałam szans uciec drzwiami… Szkło było rozsypane wszędzie
jeszcze przewalone meble. Nie udałoby mi się.
-Proszę
Ronald przestań, skarbie- szlochałam
Nagle
usłyszałam, jak ktoś puka do drzwi. To był jedyny ratunek, ale miałabym donieść
na Rona?
-Zamknij
się- uderzył pięścią w blat kuchenny
Pukanie do
drzwi zmieniło się w walenie do drzwi.
-Masz być
cicho!- wyseplenił
Ktoś nie
odpuszczał i uderzał w drzwi. Nagle ktoś wszedł. Ron szybko zmniejszył dystans
między nami i zatkał mi usta dłonią.
-Hermiona!-
usłyszałam czyjś głos
-Tu jestem!-
krzyknęłam i pożałowałam, bo znowu zostałam uderzona, tym razem nieszczęśliwie
w oko
Blondyn
szybko przybiegł do kuchni, gdzie zauważył chwiejącego się Rona z podniesioną
na mnie ręką.
-Ty
skurwysynie! Zostaw ją!- krzyknął Malfoy
Ron nie
zdążył się nawet obrócić w stronę dochodzącego głosu. Oberwał z pięści prosto w
nos. Draco nie dał za wygraną , i gdy rudy przewrócił się ten i tak przywalił
mu jeszcze kilka razy. Zrobiło mi się słabo od nadmiaru krwi wyciekającej z
nosa i buzi Rona. Kilka zębów leżało na podłodze.
-Draco
starczy!- stęknęłam wstając
Odciągnęłam
go lekko.
-Uspokój
się. Koniec!- krzyknęłam co dopiero podziałało na chłopaka w amoku
Odwrócił się
do mnie pospiesznie.
-Ja
pierdole! Kto ci to zrobił?- zapytał- Ten bydlak?
Kiwnęłam
potakująco głową.
-Masz jakiś
lód w lodówce?
-Powinien
być- próbowałam się uspokoić
Chwilę
później przyniósł saszetki z lodami. Kazał mi położyć się na łóżku w sypialni.
Przyłożył mi lód delikatnie do oka i policzków.
-Nie ma co,
będziesz mieć wielkie siniaki. A co z ręką?- spytał
Pokazałam mu
ją ostrożnie dotknął nadgarstka a ja od razu syknęłam.
-Chyba
złamana- westchnął- Trzeba będzie jechać do szpitala
-A co z
Ronem?- spytałam, gdy kolejne łzy spływały na moje policzki
-Gówno mnie
on interesuję- warknął, chwilę później ochłonął- Chodź do mnie- powiedział
otwierając ramiona
Przylgnęłam
do niego. Objął mnie z całych sił ramionami. Głaskał mnie delikatnie po
plecach. Płakałam, mocząc mu koszulę na wysokości piersi.
-Spokojnie-
uciszał mnie- Nic ci już nie będzie- uspokajał mnie
Siedzieliśmy
wtuleni w siebie, aż na progu stanął Ron, cały zakrwawiony.
-Odejdź od
niej!- krzyknął na Draco
-Chodźmy
stąd- wyszeptałam mu
Kiwnął
głową. Podszedł do Rona, lekko go popchnął a ten od razu się przewrócił.
-Chodź Hermiona-
zawołał mnie wyszliśmy przez zniwelowany salon
Założyłam
szybko buty, płaszcz i szybko z Draco wyszliśmy z mojego mieszkania.
-Tak bardzo
się o niego boje! Czuję, że to moja wina- westchnęłam schodząc po schodach
-Nie
obwiniaj się!
-Ale czuję,
że to moja wina
-Stój!-
zatrzymałam się na jego słowa
Złapała mnie
za obie dłonie i obrócił do siebie.
-Popatrz na
mnie- uniosłam głowę lekko do góry i popatrzyłam mu w oczy
-To nie
twoja wina, że cię uderzył i pobił! Rozumiesz?- kiwnęłam głową- A teraz pojedziemy
do szpitala, gdzie założą ci gips- znów potaknęłam głową- Chodźmy teraz do
auta, bo jest zimno- zdjął szalik ze swojej szyi i owinął moją- Widzę, że się
trzęsiesz- Przytulił mnie mocno, wtulając delikatnie moją głowę w swoją klatkę
piersiową
***
Po długiej
wizycie w szpitalu i tłumaczeniu się z moich siniaków Draco zabrał mnie do
siebie domu.
-Draco jest
jeden problem nie mam nic do przebrania się
-Zaraz się
coś znajdzie-poszedł do sypialni i gdy ja siadłam w fotelu ten podał mi
ręcznik, nową szczoteczkę do zębów i swoją bluzkę- Może być?- spytał
-Um… Jasne.
Jestem taka zmęczona- westchnęłam
-Weź
prysznic a ja przygotuję coś do zjedzenia i picia, naszykuję ci wszystko w
sypialni, ja się prześpię w salonie na kanapie
Bez słowa
poszłam do łazienki. Wyszorowałam włosy szamponem, który naszykował mi
właściciel owej łazienki. Wytarłam mokre ciało ręcznikiem. Spojrzałam na moje
odbicie w lustrze… Nic dziwnego, że pielęgniarki w szpitalu dziwnie się na mnie
patrzyły… Dwa duże sińce na obu policzkach i jeden ogromny na oku. Ręka w
gipsie… Jedno wielkie nieszczęście…
Ubrałam
czarny T-shirt Draco, sięgał mi do połowy uda… Nie było najgorzej. Przeczesałam
włosy grzebieniem i wyszłam.
-Poradziłaś
sobie?- spytał
-Dlaczego to
robisz?
-Ale co?-
wyszedł z sypialni i podszedł do mnie
-Opiekujesz
się mną, jakbym nie wiadomo kim była- popatrzyłam w jego stalowe oczy- Wpadasz
do mojego mieszkania- ratujesz mnie, zawozisz mnie do szpitala- ratujesz mnie,
mogłabym tak dalej wymieniać, ale… Nie muszę, bo dobrze wiesz, że jest tego
więcej. Interesuje mnie tylko dlaczego to robisz? Masz poczucie winy? Myślisz,
że to twoja wina, że Ron postąpił ze mną, jak postąpił- wskazałam na rękę
Draco się
zawiesił, widziałam, jak zastanawia się nad odpowiedzią.
-Hermiona
ja…- nie dokończył
Wpił się w
moje usta, delikatnie trzymając moją twarz za policzki. Przez chwilę byłam
zdezorientowana. Czułam jego miękkie usta na moich. Zagubiona nie wiedziałam co
zrobić. Zaraz Malfoy odsunął się ode mnie zasłaniając swoje usta dłonią.
-Ja… Nie
powinienem tego robić- wykrztusił z siebie, poszedł do kuchni, skąd powiedział
jeszcze:- W sypialni masz naszykowaną kolację i ciepłą herbatę
-Draco?-
zawołałam go a on odwrócił się
Podeszłam do
niego. Popatrzyłam mu głęboko w oczy i zauważyłam, to co widziałam kiedyś w
oczach Rona- świecące się ogniki. Oparłam się dłonią o jego brzuch, gdzie
wyczułam mięśnie, które jeszcze bardziej podsyciły pragnienie poczucia jego
ciepłych warg na moich. Stanęłam na palcach i pocałowałam zaskoczonego
chłopaka. Od razu odpowiedział tym samym. Poczułam jego język, próbujący
wtargnąć i odnaleźć mój. Pozwoliłam mu na to, i tak zaczęła się wojna. Chwilę
później poczułam, jak pocałunkami schodzi po brodzie coraz niżej, do szyi,
gdzie zatrzymał się trochę dłużej.
-Draco,
proszę dokończmy to w sypialni wyjąkałam zdyszana po pieszczocie, jaką mi zadał
-Z
największą chęcią, ale jesteś tego pewna na sto procent?- zapytał nie
przerywając, co bardzo mnie rozpraszało w myśleniu
Kiwnęłam
tylko głową.
-Już nie
jesteś zmęczona?- spytał zjeżdżają pocałunkami na obojczyk
-Nieee-
urwało mi się
Jedną ręką
próbowałam zdjąć Draco szarą koszulkę, ale słabo mi to szło, więc pomógł mi i
jednym ruchem zrzucił ją z siebie, wracając pocałunkami do moich ust. Dłonią
zaczęłam gładzić jego umięśniony tors, który muszę przyznać ma niesamowity.
-Na Merlina,
czy ty pod tą koszulką nie masz bielizny?- wymruczał
-Yhym
Pociągnął do
góry owy T-shirt i zostałam naga. Czułam, jak Draco bacznie obserwuje moje
ciało. Zaraz chwycił moje włosy w dłoń, podnosząc mnie, tak, że opasałam nogami
jego biodra. Skierowaliśmy się do sypialni, gdzie zaraz delikatnie mnie ułożył.
Rozczochrałam szybko jego włosy. Znowu zaczął zjeżdżać pocałunkami w dół.
Delikatnie zaczął pieścić moje piersi. Nie wytrzymałam długo jego czułości.
-Draco! Proszę
teraz…- urwałam zadowolona, że jasnowłosy zrzucił z siebie spodnie
Po jakże
namiętnym ,,uniesieniu’’ Draco wyszedł z sypialni bez słowa zostawiając mnie
samą. Nie chciałam, żeby mnie zostawił samą mogłabym znowu myśleć o Ronie a
tego nie chciałam. Wstałam, owinęłam się białą narzutą i poszłam do salonu.
Popatrzyłam na niego uważnie. Siedział na sofie z rękami opartymi na kolanach i
z głową schowaną w dłoniach. Podeszłam do bliżej i usiadłam obok niego.
Siedziałam chwilę. Zastanawiałam się co mogę mu powiedzieć.
-Draco?-
zaczęłam powoli a ten podniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi jasnymi oczami,
w których zobaczyłam smutek?- Ja…
-Proszę
zostaw mnie! Wiem, że jutro albo za kilka dni znowu pójdziesz do tego rudego
kretyna, i jak nigdy nic zapewne wybaczy ci i będziecie żyć szczęśliwie. Ja nie
powiem o tym co przed chwilą się stało… I zapomnimy o wszystkim…
-Czemu tak
mówisz?- spytałam gdy po policzku poleciała mi łza
-Sam nie
wiem. Na początku chciałem od ciebie czegoś więcej, ale potem zaczęłaś chodzić
z tym idiotom, więc nie wiedziałem co zrobić i zostaliśmy przyjaciółmi. A
wczoraj alkohol mi dodał sił i… I wiesz co się stało. Wyszedłem od ciebie z
mieszkania i nie wiedziałem co zrobić. Tak bardzo byłem na siebie wściekły!-
warknął- Nie wiem co się ze mną dzieje, teraz jeszcze to co przed chwilą stało.
Nie panuję nad tym!
Znowu potok
słów jakoś nie leciał mi na język. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Powiedz
coś! Proszę- popatrzył na mnie smutnymi oczami
-Nie wiem
co… Ale jedno wiem, nie wyobrażam sobie życia z Ronem. Jest u mnie skończony-
oznajmiłam mu
-Możesz u
mnie zostać, jak długo chcesz- zmienił szybko temat wstając na nogi i idąc w
stronę łazienki
-Draco?-
odwrócił się trzymając dłonią klamkę- Mogę cię o coś zapytać?
-Hm?-
mruknął
-Kochasz
mnie?- zapytałam prosto z mostu, co mnie samą zaskoczyło
Malfoy
spojrzał na mnie uważnie. Wstałam a ten podszedł do mnie, spojrzał mi prosto w
oczy.
-Nie wiem co
to miłość Hermiona. Dobrze wiesz, jak traktowali mnie rodzice. W moim rodzinnym
domu nie było czego takiego jak MIŁOŚĆ, ale jeżeli ta cała MIŁOŚĆ to, to, że
gdy jesteś w pobliżu nie czuję tej cholernej pustki i osamotnienia, że gdy
dotykasz mnie, nawet przelotnie to od razu poprawia mi się humor, a gdy
opowiadasz o tym debilu to mam ochotę go zabić, nawet, gdy widzę że po prostu
cię dotyka, już nie mówię o całowaniu. Jeżeli te czyny to MIŁOŚĆ… To tak
Hermiona kocham cię nad życie!- zaśmiał się sam ze siebie
Zrobiło mi
się ciepło na sercu. Sama kiedyś podkochiwałam się w Draco, ale byliśmy skłóceni
a potem Ron zaczął okazywać zainteresowanie mną nie tylko, jak o przyjaciółce.
-Pocałuj
mnie- powiedziałam a ten bez zastanowienia zrobił w to w najdelikatniejszy
sposób w jaki umiał
Jego miękkie
usta lekko ocierały się o moje. Zaraz oderwał się ode mnie.
-Co
musiałbym zrobić, żebyś była ze mną? Wiem, że moja historia rodzinna,
zachowanie odbiegają od ideału, ale… Kurwa! Nie wyobrażasz sobie, jak bardzo
cię chcę!- warknął lekko
-Po prostu
mnie kochaj!- przytuliłam się do niego
Ronem będę
się jutro przejmować. Dzisiaj nie chcę o nim myśleć.
-Chodźmy
spać Hermiona. Dzisiejszy dzień jest zdecydowanie za długi- uśmiechnął się i
pociągnął mnie za nie złamaną rękę- Jutro teleportuję się na pokątną i kupię ci
jakieś eliksiry na siniaki i na tą złamaną rękę
Ułożyłam się
wygodnie wtulona w Draco, czując wielkie szczęście i ciepło na sercu. Może ja
sama nie wiedziałam co to miłość? Na pewno. Myśląc teraz o tym nie kochałam
Rona. Zastanawiając się nad tym zmorzył mnie sen…
Obudziłam
się następnego dnia sama w łóżku. Wstałam, ubrałam podkoszulek blondyna i
poszłam do kuchni. Przygotowałam jakoś śniadanie. Kolorowe kanapki postawiłam
na stole, jak i ciepłą kawę. W tym czasie przyszedł właściciel mieszkania.
-Cześć
kocha… Hermiona
-Nie… Nie,
powiedz to co miałeś powiedzieć- mruknęłam
-Kochanie-
uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie
***
-Mamusiuuu-
krzyknęła czteroletnia Olivia
-Skarbie-
podeszłam do niej- Co się stało?
-James mówi,
ze jestem mała- zasepleniła blondyneczka
-Nie prawda
jesteś dużą córeczką tatusia- odezwał się Draco
-James nie
mów tak- upomniała Ginny swojego siedmioletniego syna
Od dnia,
kiedy Draco uratował mnie od Rona, kiedy pierwszy raz wyznał mi miłość minęło 7
lat, w ciągu których poślubiłam mojego Draco, stając się Hermioną Malfoy,
urodziły nam się dwie córeczki Olivia i Minerwa, obydwie blondynki z jasnymi
oczami, jedna czteroletnia a druga ma dopiero 2 miesiące.
Co do Rona
żałował swojego zachowania, przepraszał mnie nie raz, ale urwałam z nim
kontakt. Nie rozmawiamy ze sobą od kilku lat i tak jest dobrze…
Kilkanaście
lat temu nigdy nie myślałam, że obdarzę miłością iście ślizgońską osobę a
jednak…
Nigdy nie da
się zaplanować miłości… I nigdy nie da się o miłości zapomnieć…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
♥ Przpraszam za tyle błędów w ost. rozdziale, mam nadzieję, że w tym ich jest mniej lub w ogóle ich nie ma ;p
♥ Przepraszam również za opóźnienie tej miniaturki
♥ Dziękuję i proszę o więcej tak motywujących komentarzy :)
♥ Mam zamiar pisać miniaturki nie tylko o Dramionie, ale i o Sevmione
♥ Rozdział 3 pojawi się wkrótce