15 listopada 2015

Rozdział 5

Rozdział 05

Wspomnienia, łzy

*Teraźniejszość*
Budzę się nagle, słysząc jęki dochodzące z korytarza. Wstaję przecierając niepewnie oczy, podchodzę do drzwi pokoju, w którym ulokowałam Draco. Krzyki nasilając się jeszcze bardziej. Sięgam do klamki i widzę blondyn rzucającego się po łóżku.
-Nie, proszę, nie... Panie nie rób mi krzywdy- jest cały spocony
Podchodzę do niego, siadam na krawędzi łóżka. Szmatką przecieram jego czoło. Jak śpi wydaje się taki spokojny- wzdycham orientując się jak i o kim myślę. Gładzę delikatnie jego policzek i uspokaja się, powoli, ale jednak. Po kilku minutach czuwania przy nim wracam do własnego łóżka, gdzie przypominają mi się koszmarne rzeczy z wojny. Nie dziwię się, że Malfoy ma koszmary. Też je miewam, ale udział w nich bierze jeszcze Colton, po którym jeszcze nie do końca otrzęsłam się. Spoglądam na zegar nad drzwiami i widzę jak mała i duża wskazówka przesuwa się o 5minut, 10, godzinę... Dwie...
Budzę się ponownie.... Ponownie słysząc jęki. Znów udaję się do pokoju Draco, gdzie znów zastaję miotającego się mężczyznę, tym razem wykrzykuje zaklęcia...
-Cruciatus... Sectusempra... Avada Kedav...
-Draco obudź się- mówię szeptem szturchając go lekko- Dracooo
Zdyszany po woli budzi się. Zdezorientowany rozgląda się po całej sypialni, aż w końcu zauważa mnie.
-Granger? Gdzie ja jestem? To już piekło? Co ty tu robisz?- pyta robiąc swój sławny grymas niezadowolenia
-Jesteś u mnie w mieszkaniu, ja tu mieszkam a ty tu nocujesz! Nie moja wina, że wczoraj się tak opiłeś poza tym piekło z pewnością wygląda gorzej!- prycham głośno
-Proszę nie krzycz- mówi ciszej- Głowa mi pęka i dalej nie wiem jak się tu znalazłem...
-Cierp!- krzyczę- Harry cie tu przyprowadził- mówię głośno- Na fotelu pod oknem masz naszykowany ręcznik w łazience znajdziesz szampon, mydło. Idę zrobić śniadanie i się ogarnąć.
Spoglądam raz jeszcze na Draco po czym wychodzę, trzaskając głośno drzwiami, żeby ten idiota nauczył się, że nie warto spijać się do nieprzytomności
Biorę szybki prysznic, przebieram się z świeżą białą bluzkę, ciemne dżinsy i baletki. Schodząc do kuchni postanawiam zadzwonić do Harry'ego i powiadomić go, że jego kochany przyjaciel obudził się.
-Hermiona? Jest 7 rano. Normalny człowiek jeszcze śpi- mamrocze
-Przypominam, że nie jesteś normalnym człowiekiem, tylko czarodziejem.
-Wiesz dobrze, że nie o to mi chodziło Hermiona
-Ugh... Draco się obudził, co mam z nim zrobić?- pytam wyciągając z lodówki masło, żółty ser i szynkę
-Mogę przyjechać i go odwiozę do domu, będę do godziny.
-Dobrze. Pa- rozłączam się nie czekając na odpowiedź
Uszykowane kanapki, zagotowaną kawę w dzbanku stawiam na stół w jadalni. W tym samym czasie przychodzi Draco.
-Nie potrzebujesz świeżego ubrania?- pytam
-Nie wyczyściłem je zaklęciem
-No tak magia
-Nie używasz jej, prawda? Twoje mieszkanie jest urządzone bardzo w stylu mugolskim.
-Nie używam- ucinam i gryzę kromkę
-Smacznego- mówi- Co robiłaś przez te kilka lat?- pyta
-Nic ciekawego- czy to trudno pojąć, że nie chcę z nim rozmawiać?
-Nie jesteś zbyt rozmowna. U mnie dużo zmian. Wojna mnie zmieniła. Zmieniła nas wszystkich.
-Nie uważam tak, niektóre zwyczaje zostają z nami na długo- unoszę znacząco brwi
-To nie tak. Nie zgwałciłem jej! Myślisz, że widząc, jak śmierciożercy gwałcą kobiety, widząc miny tych kobiet byłbym w stanie to zrobić? Nie masz prawda mnie osądzać Granger! Wiem co się działo w Hogwarcie! Wiem, jak się zachowywałem, nie byłem aniołem, ale nie skrzywdziłbym kobiety! Nie w taki sposób, więc proszę nie zarzucaj mi takich rzeczy. Ta kobieta co mnie osądziła, ma nie po kolei w głowie. Ubzdurała sobie, że będę z nią na zawsze i na złe. A to jest zwykły układ, by film zdobył więcej oglądalności.- urywa świdrując mnie wzrokiem a mnie robi się głupio; niesłusznie go osądziłam, ale nie przeproszę, nie czuję się, aż tak winna
-Granger nie lubię jeść w ciszy. Możemy porozmawiać? Chociaż na nic nie znaczące tematy?-od niechcenia kiwam potakująco głową- Z kim utrzymujesz kontakt?
-Z Ginny, Harrym... I chyba tyle... Porzuciłam wszystkie znajomości wraz z tym, jak odstawiłam magię. Mam jej dość. Urządziła tyle zła.
-Wyrządziła też sporo dobra. Nie opowiadaj Granger.
-To prawda, gdyby nie ona nie znałabym Harry'ego, ale też nie byłoby Voldemorta, Fred by żył, w ogóle wszyscy ci co zmarli z rąk śmierciożerców by żyli- łza poleciała mi po policzku
-Granger nie chciałem... Nie chciałem przywoływać złych wspomnień...
Na słowo złe wspomnienia przypomniało mi się więcej... Tortury Belli, śmierć Lupina... Tonks... Ich wszystkich i całej reszty. Taki ich kochałam... Mimowolnie rozpłakałam się całkowicie, nie zważając na Draco... Przypomniałam sobie, jak się bałam o rodziców... Te wszystkie klątwy co latały w powietrzu podczas wojny... To dalej niezaschnięte rany. Wstałam od stołu i udałam się biegiem do sypialni. Nie chciałam sobie przypominać o niczym a on... Malfoy wszystko spieprzył! Zwinęłam się w kłębek i płakałam w poduszkę. Leżałam dwie minuty... Pięć minut... Piętnaście... Aż w końcu do pokoju wszedł Draco.
-Granger nie chciałem- powiedział podchodząc bliżej, siadając na łóżku- Ja też mam koszmary, też nie umiem sobie z nimi poradzić. Życie jest do dupy!- wzdycha ciężko
Obracam się do niego. Siadam i wtulam się w niego, w tego przeklętego arystokratę. Chlipię głośno w jego ramię, mocząc mu koszulkę a on zdezorientowany dopiero po chwili mnie obejmuje, troskliwie głaszcząc moje plecy. Chwila cudowna. Brakowało mi męskich rąk. W tym samym czasie słyszę dzwonek do drzwi. Speszona szybko wyrywam się od blondyna.
-Przepraszam, nie powinnam- mówię szybko
-Rozumiem
-To pewnie Harry, muszę otworzyć, ale pewnie wyglądam okropnie
-To idź do łazienki a ja otworzę
-Dzięki Malfoy
Czy można stwierdzić, że takie sytuację łączą ludzi? Tak nawet bardzo, z resztą Hermiona się o tym jeszcze przekona...
Po pięciu minutach wychodzę z ubikacji.
-Cześć Harry- podchodzę do przyjaciela i całuję go w policzek
-Hej. Draco możemy już jechać, bo zostawiłem Ginny w centrum handlowym i powiedziałem, że zaraz po nią podjadę. Nie chcę, żeby znowu nie wiadomo ile wydała- śmieje się chłopie-już-nie-chłopiec-z-blizną
-Jasne. Do zobaczenia Granger. Trzymaj się- uśmiech się i macha mi lekko
-Pa- unoszę lekko kąciki ust
Resztę dnia spędziłam bardzo pracowicie, wypełniając dokumenty i obmyślając plan ,,ratowania'' Dracona. Nie myślę już o smutnych rzeczach. Sama przed sobą przyznaję, że źle oceniłam Malfoya. Zmienił się i to dużo... A tabloidy i gazety kłamią, ile wlezie. Pod wieczór dzwonię do Airy, zapytać się, jak się czuje Liam.
-Cześć Aira, co słychać u Liama? Mam się co martwić, jako matka chrzestna?- śmieję się lekko
-Nie... To zwykłe przeziębienie. A jak tam sprawa Dracona Malfoya?
-Aira to mój dawny znienawidzony znajomy- wzdycham
-To nie za ciekawie. Chcesz to jak wrócę, to mogę przejąć tę sprawę?- pyta pospiesznie
-Nie, jako prawnik muszę brać pod uwagę, takie zajścia
-Dobrze to nic, ja kończę, bo muszę przeczytać bajkę Liamowi. Dobranoc Hermi
-Do zobaczenia Aira
Kończę jeść kolację, biorę długą kąpiel i kładę się spać, myśląc o Draco.
Przeciągając się spoglądam na zegar 8:00. O nie! Zaczynam pracę o 8:30! Mam półgodziny! Szybko biegnę do łazienki. Przebieram się w czarne spodnie, białą koszule i żakiet, na nogi zakładam szpilki. Włosy szybko upinam w koka i bez śniadania, bez porannej dawki kofeiny wybiegam z domu. Na szczęście udaje mi się złapać taksówkę. Do gabinetu wkraczam spóźniona jedynie o 15 minut, co uważam, za ogromny sukces. Na biurku znajduję bukiet żółtych tulipanów. Zaciekawiona spoglądam na dołączoną karteczkę:
Dziękuję za przenocowanie,
i przepraszam za...Sama wiesz co.
D.M
ps. uważam, że słusznie będzie iść na
lunch zadzwonię
Uśmiecham się do siebie, wsadzając kwiatki do wazonu i ustawiając je na biurku.
-Hermiona. Mmm... Coś ty taka zadowolona? Pyta kolega, gdy robię sobie kawę w małej kuchni koło gabinetu- Czyżbym wyczuwał sprawę miłosną? Przystojny jakiś? Może mu się spodobam?
-Oj Rob! Nie twoja półka- śmieję się z kolegi i wracam do siebie
W tej samej chwili, gdy siadam przy biurku dzwoni telefon.
-Cześć Granger- wita mnie Draco- To co powiesz na lunch? Za godzinę podjadę pod ciebie?
-Może być
-To do zobaczenia
Uśmiechnięta wracam do pracy. Zastanawiając się, czy mi przypadkiem nie odbiło.
Równo o 12.00. Zakładam żakiet, biorę torebkę i wychodzę na parking, gdzie już czeka na mnie Malfoy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jestem i jest rozdział. Nie zapomniałam o Was spokojnie ;)
Proszę o komentarze!
Kolejny rozdział do 2tyg. tym razem na 1000000%
Zapraszam Was również na... sevmionepl.blogspot.com
blog o SEVMIONE mój ukochany paring, mam nadzieję, że Was zaciekawi ♥ 

2 komentarze:

  1. Nominuję Cię do LBA, napisz u mnie w komentarzu czy się zgadzasz :*
    http://artisanima.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział.
    Życzę weny i czekam na kolejny 😊

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do pisania♥